w e l c o m e

Witam wszystkich na blogu i serdecznie zapraszam do zapisów!

Czwartek, 23 sierpnia 2012 roku

Wysłane zaproszenia:

P O L E C A M Y:

Isla de los Suenos

czwartek, 23 sierpnia 2012

W życiu bo­wiem is­tnieją rzeczy, o które war­to wal­czyć do sa­mego końca.


Scarlett Gallagher 
Przyszła na świat 20 czerwca 1993r. w Bremerton
Uczęszcza powtarza ostatnią klasę w tutejszej szkole średniej
homoseksualna biseksualna
Poznaj morderczynie podejrzaną o zabójstwo Berenice Haggerty.

Jako małej dziewczynce dorastanie nie było najłatwiejszym i najprzyjemniejszym okresem dla Scarlett Gallagher. Dziewczyna nie była upragnionym dzieckiem dwojga dojrzałych oraz kochających się ludzi. Zwykła wpadka młodej kobiety oraz starszego mężczyzny z którym jasnowłosa utknęła w toksycznym związku. Po nagłej i jakże niespodziewanej śmierci rodzicielki wszystko w dotychczas znośnym żywocie sześcioletniej Scarlett się posypało zwłaszcza kontakty z ojcem który zaczął znęcać się nad córką, psychicznie zarówno jak i fizycznie. Wszystko polepszyło się na dosłownie moment kiedy mężczyzna poznał pewną kobietę, która złudnie przypominała jej świętej pamięci matkę, chcąc zrobić na niej poprawne wrażenie zaczął traktować córkę jak większość wzorowych ojców z czego jasnowłosa niezmiernie się cieszyła. Sielanka zakończyła się stosunkowo szybko. Kiedy kobieta zorientowała się, że ojczulek Scarlett z premedytacją i satysfakcją rujnuje jej życie chciała odejść i zabrać ze sobą dziewczynkę, on w akcie niewiarygodnej złości zamordował niedoszłą narzeczoną. Mała jasnowłosa była świadkiem tego okrutnego wydarzenia. Gdyby nie wyczulony na krzyk dziecka sąsiad dziewczyna zostałaby następną ofiarą mężczyzny. Aż strach pomyśleć co przyszykował jej los na przyszłość skoro jako sześciolatka straciła rodzicielkę, była ofiarą znęcania się psychicznego i fizycznego oraz na jej oczach ojciec zamordował kobietę, którą zaczęła traktować jak własną matkę. Mężczyzna dostał dożywocie, zaś dziewczynka została zmuszona do tułaczki po domach zastępczych. Niestety nigdzie nie mogła zagrzać miejsca. Najpierw trafiła do głęboko zapatrzonej w Boga fanatyczki i jej żonatego kochanka, jednak gdy kobieta zaczęła dostrzegać czysto platoniczną więź (choć wariatka twierdziła, że to początek zakazanego przez Boga związku) łączącą jej partnera ze Scarlett, zaczęła pić i co za tym idzie, łatwo ulegała presjom emocjonalnym. Pewnego dnia jej zastępcza matka wyjęła z szafki nóż z zamiarem okaleczenia swojej podopiecznej za to, że nie poszła do kościoła, lecz w porę ją zatrzymano. To jasne, że po tych traumatycznych przeżyciach, jasnowłosa chciała znaleźć się jak najdalej od Bremerton, ale niestety nie otrzymała takiej szansy. Jako dziesięciolatka trafiła pod opiekę Kathy Callaghan. Okazała się być wielodzietną prostytutką. Wspaniały początek, czyż nie? Dziewczyna pod dachem niezrównoważonej psychicznie kobiety która uważała ją za swoją następczynie spędziła cztery lata. Jasnowłosa przez ten czas musiała szybko dorosnąć gdyż jako najstarsza z przyrodniego rodzeństwa musiała przejąć rolę matki. Kathy była zajęta sprzedawaniem swojego ciała. Czternastoletnia jasnowłosa zaczęła pić i zażywać dopalacze aby nie odstawać od towarzystwa, kradła tylko żeby przypodobać się starszym i nadzianym dzieciakom. Przez swoje wykroczenia trafiła do zakładu dla trudnej młodzieży gdzie spędziła kolejny rok. Miała tendencję do kierowania swoich percepcji i działań do wewnątrz, na własne myśli oraz emocje, z jednoczesnym zmniejszonym zainteresowaniem i aktywnością skierowanymi na świat zewnętrzny. Dopiero kiedy w zakładzie pojawiła się siostra jej rodzicielki, która usłyszawszy o kłopotach siostrzenicy przyjechała aż z Sheffield życie dziewczyny zaczęło się zmieniać, tym razem w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Początkowo była zła na ciotkę która dopiero teraz przypomniała sobie o jej istnieniu jednak z czasem wybaczyła kobiecie widząc jej starania. Ciotka złożyła papiery adopcyjne i wzięła jasnowłosą pod swoje skrzydła, wyjechały do pewnego miasteczka gdzie kobieta znalazła stałą pracę jako właścicielka małej kawiarni w samym centrum miasta. Ciotka Scarlett myślała, że przeniesienie się do małego miasteczka z dala od Bremerton pomoże dziewczynie odzyskać poprawną funkcjonalność mentalną. 


Wpasowanie się w tutejsze środowisko wcale nie było łatwe dla Gallagher. Będąc nową uczennicą, w dodatku taką przy kości była obiektem podłych żartów. Dziewczyną, która specyficznie obrała ją za cel wyśmiewań była Berenice Haggerty. Pod tym słodkawym uśmieszkiem blondynki kryła się podła suka, która zrobiła z życia Scarlett piekło. Przyszedł czas kiedy wszystkie żarty i podłe słowa stały się nie do zniesienia. Jasnowłosa nie mogła tego dłużej znieść. Ból emocjonalny, cholernie wredne odzywki, wszystko: były za dużym obciążeniem dla piętnastolatki. Pierwsze cięcie było trochę bolesne, lecz z czasem zaczęła odczuwać pragnienie rozdzierającego bólu i krwi wypływającej ze świeżych nacięć. Chciała aby ktoś ją powstrzymał. Przytulił ją i zapewnił, że wszystko będzie w porządku. Nikt jej nie zapewnił. Nikt nie przytulił i nikt nie pocieszył. Nie było człowieka którego mogłaby nazwać przyjacielem. Właśnie dlatego czuła, że nie może zaufać nikomu, prócz siebie: to wyjaśniało jej oschłość. Kiedy dziewczyna skończyła szesnaście lat wszyscy zaczęli zauważać fizyczne zmiany które zaszły w Scarlett. Zeszczuplała i stała się o wiele atrakcyjniejsza, z okrągłościami formującymi się we wszystkich właściwych miejscach. Większość dziewczyn ze szkoły na czele z Berenice zaczęły zazdrościć jej zainteresowania ze strony płci męskiej, zaczęły rozpuszczać po mieście plotki o jej rozwiązłości oraz narcystycznej i sadystycznej postawie. Scarlett usłyszawszy o fałszywych plotkach zaczęła zachowywać się tak jakby były prawdziwe. Chociaż raz traktowano ją z należytym szacunkiem. Jej popularność znacznie wzrosła, co widocznie nie było po nosie Haggerty, która uważała się za pępek świata. Dziewczyna zaprosiła ją do siebie pod pretekstem pojednania, okazało się jednak, że wykradła ona akta Scarlett ze szkoły i zagroziła, że powie wszystkim o jej patologicznej przeszłości. Jasnowłosa obiecała, że się zemści i wyszła. Zastanawiała się jak uciszyć Berenice. Następnego dnia dowiedziała się o jej zniknięciu. I problem z głowy. Z triumfem zajęła miejsce dziewczyny. Równo rok po tych wydarzeniach miasto obiegła wiadomość o morderstwie Berenice Haggerty. Detektyw wynajęty przez rodziców blondynki dowiedział się o konflikcie między dziewczynami co automatycznie wrzuciło ją na listę potencjalnych morderców.


» Czy jest podejrzana o zabójstwo Berenice Haggerty? Tak.

»Czy jesteś świadoma tego co się stało Berenice Haggerty?
Wiadomości wędrują po mieście jak zaraza. Berenice nie żyje? Hmm... cóż za strata. Przynajmniej poluźniła się konkurencja o miejsce "królowej pszczół", ale nawet jak by żyła, nie miałaby ze mną najmniejszych szans.

»Wydajesz się być zrelaksowana i spokojna wypowiadając się na ten temat, panno Gallagher. Jesteś świadoma tego, że jesteś jedną z podejrzanych o zabójstwo tej dziewczyny?
Och, proszę. To nie jest serial dramatyczny dla nastolatków. Kiedy popularna dziewczyna ginie od razu zakładacie, że winowajcą jest dziewczyna która konkurowała z ofiarą o główne miejsce w społecznej hierarchii. Choć chciałabym być osobą, która to zrobiła to nie zabiłam tej rujnującej życie i rozsiewającej plotki suki. 



Dziewczyny nie sposób skłonić do zmiany zdania, jeśli jednak weszła na "wojenną ścieżkę" lub upatrzyła sobie jakąś zdobycz, wówczas lepiej się mieć na baczności. Poruszy niebo i ziemie, ucieknie się do kłamstw i obmowy, nic jej nie powstrzyma, dopóki nie dopnie swego. Jasnowłosa nie potrafi zaufać do końca, tym bardziej jak wyczuję choćby cień nieuszanowania w stosunku do swojej osoby. Kiedy podejmie wyzwanie, działa wytrwale, nie zapominając o ostatecznym celu. Jest naturalnym mistykiem w sposobie postrzegania świata. Do wszystkiego dochodzi wyłącznie własną pracą, dokładnością i uporem. Jeśli nie jest do czegoś lub kogoś przekonana, nie demonstruje tego ostentacyjnie, lecz obserwuje, wyciąga wnioski i po jakimś czasie wie na pewno, czego się może po człowieku tym spodziewać. Gdy raz wyda opinię lub podejmie decyzję, nie sposób ją od niej odwieźć, zwłaszcza gdy sytuacja wymaga od niej jedno znacznych działań. Preferuję działać niezależnie. Przytłaczają ją terminy oraz konieczność liczenia się z jakimkolwiek regulaminem. Wtłoczona w schemat ścisłych reguł czuję się jak schwytana w klatkę, dusi się i natychmiast zaczyna główkować jak się z tego wszystkiego wydostać. Jej potrzeba sprawdzenia się i osiągnięcia we wszystkim perfekcjonizmu powoduję, że każde potknięcie w jej oczach urasta do tragedii. Sprawia wrażenie snobistycznej oraz odpornej na wszelką krytykę, ale pozory mylą. Jest indywidualistką, odznacza się niezależnością w poglądach, odrębnością, a przede wszystkim potrzebą swobody myślenia i postępowania w sposób odbiegający od ogólnie przyjętych wzorów. Jest osobą bezpośrednią oraz szczerą, często nie potrafi ugryźć się w język. Rzadko kiedy bierze pod uwagę rady osób postronnych, preferuję własne pomysły i rozwiązania. W towarzystwie zwraca uwagę oryginalnym, nieco sarkastycznym poczuciem humoru. Lepiej nie wdawać się z dziewczyną w sprzeczkę o poważnym dla niej tle, gdyż w otwartym konflikcie potrafi "pójść na całość" i nie przebiera wtedy w słowach i czynach. Jest osobą nieufną, nie zabiega o niczyją sympatię, obraca się wyłącznie w doborowym i lojalnym towarzystwie. 

[Witam wszystkich! Wizerunku użyczyła Claire Holt. Na wątki i powiązania jestem zawsze chętna. Ja wymyślam, ty zaczynasz. I na odwrót. Ani Scarlett, ani ja nie gryziemy. Przeważnie.]














18 komentarzy:

  1. [Kocham Claire *,* I Scarlett też <3 To jak kochana, wątek jakiś trzeba wymyślić, prawda? ;>]

    Leanne

    OdpowiedzUsuń
  2. [Hm... Widzę, że ten sam wiek, więc mogły chodzić do klasy i się nawet tolerować, jednak kontakt się urwał kiedy Scar została w szkole. A teraz spotkają się na komisariacie, bo obie są podejrzane o morderstwo, o <3 Co ty na to? :D]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Jasne, ale z kim chcesz? :)]

    Villemo i Mattias

    OdpowiedzUsuń
  4. Zamknij się! Jesteś tylko głupią dziwką, która skończy tak samo jak ta twoja koleżaneczka! Obie takie same, warte siebie i całego tego gówna i nie podnoś ręki na ojca! Kim ty do cholery jesteś, że sobie na to wszystko pozwalasz?! Dałem Ci życie ty niewdzięczna mała ladacznico, gdybyś chociaż jeszcze kasę przynosiła za to swoje puszczanie się...

    `B. Nawet nie wiesz jak za tobą cholernie tęsknię, jak brakuje mi twoich uwag, odpowiedzi, wsparcia w takich sytuacjach. Pamiętasz jak ocierałaś mą krew i błagałam Cię abyś nikomu nie mówiła co się tak naprawdę stało? Bo ty wiedziałaś, ty jedyna i nie pozwalałaś mi się stoczyć. A teraz Cie tu nie ma, twoje miejsce w klasie wciąż jest puste, nikt nie potrafił tam usiąść, jakby dla zwykłego szacunku dla Ciebie, a może boją się mnie wiedząc, że teraz to ja bacznie wszystko obserwuje, wszystko widzę i mogę wykorzystać to przeciwko nim. W końcu byłam z tobą tak blisko, jakbyśmy tworzyły jedną całość, ktoś musiał Cię zastąpić, padło na mnie. ` Myślała o tym wszystkim wpatrując się w puste miejsce tuż obok. Nauczyciel przechadzał się między ławkami snując wywód na temat rewolucji francuskiej, jakby to było czymś najważniejszym w życiu. A jej nagle zachciało się płakać, zbyt wiele dzisiejszego dnia się wydarzyło, o zbyt wielu rzeczach chciała opowiedzieć właśnie jej. Dłoń wystrzeliła w górę, chwilę później padło pytanie, a minutę potem z przepustką w dłoni wędrowała szkolnym korytarzem w stronę toalety. Od ścian odbijał się rytmiczny stukot jej wysokich obcasów, z każdą sekundą coraz bliżej była pomieszczenia, gdzie miała zamiar wybuchnąć najzwyczajniej w świecie płaczem. Pchnęła drzwi, przekroczyła próg i zamarła widząc blondynkę siedzącą na podłodze i pijącą z piersiówki. Płakała? Ona? Dziewczyna, która chyba najbardziej cieszyła się gdy wyszło na jaw zaginięcie a następnie śmierć najlepszej przyjaciółki panny Delenay. Och, jak ona bardzo jej wtedy nienawidziła, jak boleśnie musiała wbijać paznokcie w skórę aby nie zrobić jej wówczas krzywdy, jaka wielka chęć zemsty obudziła się w tym wątłym ciałku Josephine.
    Prychnęła.
    - Daruj sobie. Ty nie masz prawa nawet o niej wspominać rozumiesz?- była zła, wściekła, straciła kogoś kogo kochała i wciąż nie mogła się do tego przyzwyczaić. - Święta Scarlett. - jej ton przepełniony był jadem, ale nie dlatego, że nie lubiła dziewczyny. W przeciwieństwie do panny Haggerty nigdy nie miała nic do tej blondynki, teraz jednak zbyt wiele było podejrzeń, zbyt wiele pytań pozostawionych bez odpowiedzi. Podeszła bliżej krzyżując ramiona na piersiach.Spojrzała na piersiówkę. - Mogę się napić? - zapytała po chwili jak gdyby nigdy nic. Tak było łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  5. [O jejku, skoro Scarlett była na ścieżce wojennej z Berenice, to z Carleigh mogła się nawet jako tako lubić, bo ta powiedzmy nie pochwalała większości poczynań swojej starszej siostrzyczki i próbowała reperować swojego czasu wyrządzone szkody. Na bardziej zawilsze relacje nie mam obecnie pomysłu - może jakiś fizyczny pociąg? :)]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Kuźwa, nie wytrzymię. Chcę pisać tak dużo jak Ty! :C]

    Byłem podejrzanym o zabójstwo Berenice Huggerty. To psuło mój wizreunek oraz i tak nieźle już nagiętą reputację wśród ludzi. Jakby to wszyscy sądzili, że to ja, własnie ja, jestem zabójcą oraz oprawcą mojej kochanej, jedynej w swojej rodzaju Berenice. Teraz powinniście mi zadać zasadnicze pytanie: zabiłeś ją? Odpowiedź prosta i dosadna: nie, nie zabiłem jej. I szczerze powiedziawszy nigdy nie chciałem jej zabić czy nawet skrzywdzić. Jedyne co jej robiłem to znęcałem się nad nią psychicznie, niszczyłem od środka, tak samo jak mnie niszczy rak płuc. Zdradzałem ją, oszukiwałem, drażniłem, ale to wszystko, bo.. bo ją kochałem. Dobra, wszystkie te kłamasta nie są spowodowane miłością. Po prostu czasem miałem już dość panienki Huggerty i wolałem od niej uciec dalej niż pieprz rośnie, zaszyć się i nie wychodzić. Z drugiej strony, nie chciałem zostawić jej samej, taką biedną na pastwę losu. Jej przyjaciółki nie zawsze przy niej były, często zajmowały się swoimi sprawami. Egoistki. I to właśnie na mnie spadało wtedy bycie przy zmarłej, pilnowanie jej, troszczenie. To mnie wykańczało, więc zawsze kończyło się kłótnią. Ale, co jak co, nie zabiłbym jej. Tak jak wspomniałem.
    - Masz. - powiedziałem, znajdując się tuż obok Scarllet. Sam nawet nie pamiętam skąd ją kojarzę, zapewne poznałem na jakiejś imprezie i znajomość tak jakoś się wlecze. Słyszałem też, że dziewczyna jest, tak jak ja, jedną z podejrzanych o zabójstwo Berenice. Czy ona mogła to zrobić? Kto wie, kto wie. OSobiście nikomu teraz nie ufam i nie wierzę zaprzeczeniom takim podejrzanym typom jak ona. Niewątpliwe, że i ona nie ufa mnie. Zresztą kto wierzyłby złodziejowi, gwłcicielowi i sadyście w jednym? Nikt o zdrowych zmysłach. A Scar była raczej osobą.. inteligentną jak na blondynkę[?]. Podałem dziewycznie zapalniczkę bez zbędniejszych słów, po czym ręce wsunąłem do męskiego, czarnego płaszcza. Na zewnątrz było dość chłodno, aczkolwiek musiałem tu być. Miałem za jakieś pół godziny pójść na przesłuchanie w sprawie morderstwa i złożyć kolejne nużace zeznania oraz przypuszczenia, któżby mógł zabić moją ukochaną. Ach, ciężkie życie podejrzanego!

    Tony

    [Co do powiązań, to nie mamzbytnio pomysłów. Mogli się poznać na imprezie, gdzie na przyklad moja postać była z Berenice i po prostu B. przedstawiła ich sobie i ani się jakoś specjalnie nie lubią ani się nienawidzą (; Hm?]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Hmm, w tej chwili nie przychodzi mi do głowy nic więcej niż to, że może Mattias, który wykazał się wielkim poświęceniem i oddaniem odkrywając kolejnego podejrzanego, został w nagrodę przekierowany do sprawy Scarlett-Berenice. I od tamtej pory śledzi dziewczynę, żeby sprawdzić co robi. I być może ona wyczuwa, że coś jest nie tak i ktoś za nią łazi, ale nie wie kto. No i gdy Meiden nic nie odkryje, wreszcie do niej przyjdzie, żeby porozmawiać.]

    Mattias

    OdpowiedzUsuń
  8. [Poczekam *,*]

    Mattias

    OdpowiedzUsuń
  9. Prychnęłam, po raz kolejny. Nie chciała mówić o zmarłej przyjaciółce, nie z kimś kto tak właściwie w ogóle jej nie znał, a darzył szczerym uczuciem nienawiści.
    - Ona zostawiła nieco więcej niż odrobinę złośliwego charakteru. - syknęła nieprzyjemnym tonem, ani na chwilę nie spuszczając z niej wzroku. Może i była niesprawiedliwa, może i negatywne uczucia przeszły z B. na nią, ale wydawało jej się to być czymś właściwym. Wysłuchała jednak cierpliwie jej wywodu, w końcu sie nie powstrzymała i wybuchnęła śmiechem.
    - Naprawdę udajesz świętą Gallagher, jakbyś ty nigdy nie miała nic na sumieniu. Obwiniasz tylko innych, nie widząc swoich własnych, pieprzonych grzeszków. Udajesz kogoś kim nie jesteś i nigdy nie będziesz, próbujesz być taka jak ona, chcesz by się Ciebie bali a tak naprawdę jesteś w tym wszystkim śmieszna. Nikt Cię nie zauważa, jakbyś w ogóle nie istniała. Wyimaginowana królowa pszczół, choć tak naprawdę żadna z osób nie kwalifikuje się pod twoich poddanych.- złapała piersiówkę i upiła naprawdę dość sporo z jej wnętrza. Oddała jej ją i przysiadła na szerokiej półce, z zamontowanymi w niej umywalkami. Te wszystkie słowa same cisnęły jej się na usta, nie potrafiła ich pohamować. Westchnęła.- Przepraszam, mam zły dzień, cholernie zły dzień, a to wszystko.. miałam ochotę powiedzieć od dawna. Możesz mnie nienawidzić, tak samo jak nienawidziłaś ją, wszystko mi jedno.

    OdpowiedzUsuń
  10. [No to jeszcze lepiej! Okej. To zróbmy tak: Tony nie ma nic do Scarlett. Zna powód dlaczego Nice ją nienawidziła oraz dlaczego ją tak tępiła, ot co. Tak jak mówiłaś. Pasuje?]


    Moja pierwsza myśl, gdy zobaczyłem Scarlett, to "znały się". Chodziło mi oczywiście kontakty Scar z moją Berenice. Właściwie, nie wiem czemu Berenice o niej nie mówiła zazwyczaj. Jasnowłosa wydawała mi się bowiem osobą dość.. fajną. Może i oschłą, wredną, a czasem nawet chamską, ale wydawała mi się być istotką racjonalnie myślącą. Chociaż nie, ja ZNAŁEM powód dlaczego o niej nie mówiła. Chyba jako jedynemu zdradziła tą małą tajemnicę i jeszcze niedawno miałem zamiar iść z nią do grobu. A tutaj proszę, przesłuchania i nic przed tymi "katami" się nie uchowa. Nic, a nic. Nawet jak będzie idealnie odgrywać swoją rolę, robić co w Twojej mocy, oni i tak jakoś się dowiedzą. Sam nie wiem jak to robią, przecież to takie dziwne.
    - Jestem przed. - odpowiedziałem po chwili, wyrywając się ze swoich przemyśleń. Swoją drogą, jestem ciekaw czy Scarlett wiedziała w ogóle o tym, czemu Berenice darzyła ją nienawiścią, czemu chciała ją zniszczyć. Nie.. To by było zbyt łatwe dla mojej ukochanej. Zbyt łatwe by dręczyć jasnowłosą piękność. Huggerty tak anie była, ona lubiła zatruwać życie innym od środka, niszczyć ich powoli i patrzeć jak cierpią. Może właśnie dlatego ja i ona mieliśmy tak dobry kontakt? Tak dużo nas łączyło, a tak mało dzieliło.
    - I wcale się nie boję. - rzekłem dość oschle. To, że mnie podejrzewało nie dziwiło mnie. Wiele osób myślało, że to ja jestem mordercą. Sądzą, iż z zimną krwią mógłbym ją zamordować. A ja? Ja nie zaprzeczałem ani nie potakiwałem ich domysłom. Zostawiałem je, ot tak bez wyjaśnień. Niech sobie sądzą co chcą.


    T.

    OdpowiedzUsuń
  11. ` Josephine, opanuj się, kim ty się stałaś? Oskarżasz ją o coś, sama nawet nie mając pojęcia o co. Nie jesteś święta, może i byłaś, kiedyś, dawno temu, ale to już minęło, stara historia. Uspokój się, zanim palniesz coś głupiego, a ostatnio przecież tak często Ci się to zdarza.` próbowała jako tako doprowadzić do porządku, ale gniew, złość i nienawiść jakie w niej drzemały przez cały ten czas nagle wybuchły i nie zamierzały ponownie układać się do snu.
    Zmrużyła oczy, gdy blondynka podeszła do niej. Gdyby teraz stała zapewne byłaby nieco wyższa od panny Gallgher.
    - Naprawdę myślisz, że uważam ją za wcielenie dobra? Manipulowała ludźmi, czerpała z tego korzyści i naprawdę ją to bawiło. Ale przy nas była inna, prawdziwa. Kochałam ją i nie mogę znieść tego gdy ktoś próbuje od nowa ją pogrzebać, ją i jej reputacje, choć sama już dawno znajduje się kilka metrów pod ziemią. - odpowiedziała o dziwo spokojnie, nie chcąc poruszyć tematu szacunku, którego ta dziewczyna pragnęła. Zapewne sama żałowała, że nie ugryzła się w język w odpowiednim momencie. W końcu kto jak nie najbliższa osoba Berenice mogła wykorzystać ten fakt? Ale czy panna Delenay tak bardzo inspirowała się zmarłą? Przeczesała blond włosy palcami, westchnęła.
    - Tak się zachowujesz, jakby cały świat był zły bo spotkałaś jedną, niewłaściwą osobę na swej drodze, okazujesz to dodatkowo ludziom, którzy byli jej bliscy, a przynajmniej tak się wszystkim zdawało. Masz rację nie znasz mnie, ani ja nie znam Ciebie. Tak właściwie nigdy nie rozumiałam waszego konfliktu, nigdy się w go nie zagłębiałam. Czy ja zrobiłam Ci kiedykolwiek coś złego?

    OdpowiedzUsuń
  12. [Powiązanie fajne, zastanawiam się tylko, czemu każdy chce iść z Vill do łóżka... aż tak się Wam podoba? ^^]

    Vill i Matt

    OdpowiedzUsuń
  13. Carleigh tej nocy zamiast od razu paść w objęcia morfeusza postanowiła po szpiegować niejakiego Simona Daviesa, który przed tygodniem uparcie kontaktował się z nią drogą mailową, tłumacząc swoją natarczywość posiadaniem informacji, jakie mogłyby się okazać przydatne w sprawie. Prosił o spotkanie. Jednakże nie minęło kilka następnych dni, kiedy bez słowa się wycofał. Dziewczyna nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć, zwyczajnie wzięła sprawy w swoje ręce, żeby upewnić się, iż z nieznajomym wszystko jest w porządku i że nie opuścił w między czasie miasteczka. Jeszcze tego by brakowało. Momentami nawet zastanawiała się, czy ta akcja nie była przypadkiem celowa. W końcu już przywykła, iż ludzie naprawdę lubili bawić się jej kosztem, robiąc sobie żarty z tragedii.
    W końcu źle się poczuła. Przemęczenie oraz niewyspanie porządnie dawało w kość, a zdegustowanej pani profesor ewidentnie nie przypadło do gustu, dlatego też szybko odesłała swoją uczennicę do pielęgniarki, prawdopodobnie nie chcąc brać odpowiedzialności za ewentualne omdlenie. Ciemnowłosa jednak naturalnie wcale tam nie dotarła, w zamian skręcając do łazienki, gdzie liczyła na odrobinę spokoju w celu przemyślenia pewnych spraw, a potem oczywiście zupełnie przypadkiem ujrzała Scarlett. Przełknęła ślinę. Od kilku dni jej obecność ją przytłaczała z niewiadomych powodów, a może i wiadomych...
    Dziewczyna nie wyglądała najlepiej; oczy miała lekko zaczerwienione, zaś w dłoniach ściskała piersiówkę, sącząc pomału procentowy trunek. Haggerty niewiele myśląc wyrwała jej go z dłoni, kucając naprzeciwko. Nic nie mówiła. Nie musiała. Ostre spojrzenie wyrażało wszystko, zadawało kolejne pytania; co się znowu stało? Dlaczego to robiła?

    OdpowiedzUsuń
  14. [Hmm. To ja proponuję że Fire poznała dawno temu Scarlett, a teraz chce zapełnić pustkę w sercu pozostałą po Berenice, towarzystwem jej... Albo Faye kocha Scar, ale Scar nie odwzajemnia tego. Może też być że odwzajemnia <3]

    OdpowiedzUsuń
  15. [olaboga, się namyślę dzisiaj. ;D ale, szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak ich w tym momencie połączyć ;o]

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziewczyna widocznie bawiła się mną. Może chciała coś wiedzieć? A może też pragnęła odbić się na nieżyjącej już Berenice poprzez mnie? Swoją drogą, nie zdziwiłbym się. Myślę, że byłaby tak samo zdolna do spieprzenia innym życia jak Huggerty. Tak samo uparte i cyniczne, aż dziwne, że zamiast być przyjaciółkami były wrogami. Cóż, Berenice nigdy, ale to nigdy nie lubiła komkurencji.
    - Każdy ma coś za uszami. Ty chyba dobrze o tym wiesz, co Gallagher? - powiedziałem, podnosząc brew ku górze. Coś mi mówiło, że jej humor jest powodowany jakimiś wydarzeniami. Być może coś ją dręczyło, na przykład myśl o Berenice. A może też była na przesłuchaniu? To ostatnie wydawalo mi się bardziej realne.
    - Lepiej mi powiedz jakie zadawali pytania na komisariacie. - zagaiłem.


    T.

    OdpowiedzUsuń
  17. To był totalny idiotyzm. Ruszyło to nawet kogoś takiego, jak Flynn. A to było coś. No bo jak nauczyciel, idący na papierosa, mógł ukarać ucznia, który tam palił? Sytuacja wydawała się wręcz absurdalna. A jednak. Za palenie na terenie szkoły, Flynn musiał odsiedzieć szkolny areszt. I wszystko byłoby dobrze, gdyby po prostu siedział. Zawsze mógłby pobazgrać, posłuchać muzyki, czy bóg wie, co robić. Ale nie. Wręczyli mu gąbkę, wodę, płyn i kazali maszerować na boisko i zmazywać napisy z trybun. Idiotyzm. Jakby nie mogli złapać tych, co to namalowali. Poszedł więc. Bo co miał zrobić. I tak nie miał planów na popołudnie. Kasa mu się skończyła, więc nic twórczego by nie wymyślił. Zajął się więc tym idiotycznym zmywaniem napisów, podśpiewując coś pod nosem, kiedy koło niego pojawiła się Scarlett, robiąc dokładnie to samo. Spojrzał na nią rozbawiony.
    - No, witam królową. Co cię tu sprowadza? - zagadnął, przerywając milczenie, bo dziewczyna z początku zachowywała się, jakby jego wcale tam nie było. O, nie, nie tak łatwo. Nie zamierzał się nudzić.

    OdpowiedzUsuń