w e l c o m e

Witam wszystkich na blogu i serdecznie zapraszam do zapisów!

Czwartek, 23 sierpnia 2012 roku

Wysłane zaproszenia:

P O L E C A M Y:

Isla de los Suenos

piątek, 24 sierpnia 2012

I never knew who am I..



N O E M I     "Nems"   G A T E S

słodka osiemastoletnia prostytutka
angielka
nie wie kiedy dokładnie się urodziła, zna tylko rok
żywy towar, niechciane dziecko
nie zna prawdy o sobie
świadek zabójstwa



Niezbyt normalna dziewczynka przychodzi na świat w jednej z angielskich melin. Jej rodzice, bezdomni i bezrobotni, nie są zachwyceni narodzeniem białowłosej. Nie mają pieniędzy ani chęci, by ją utrzymywać. Wiedzą, że nie dadzą sobie rady. Chodzą więc od domu do domu i proponują nielegalną sprzedaż dziecka. W końcu państwo Gates litują się nad przybyszami oraz maleństwem i kupują dziecko. Wszystko jest prowadzone w tajemnicy, nikt nie chce, aby ktokolwiek się dowiedział. To jest nielegalne. To jest niebezpieczne. Jeśli ktoś miałby o tym pojęcie, Gatesowie oraz Pierrese wylądowali by w więzieniu.
Dziewczynka rozwijała się i dorastała nieświadoma tego, że była żywym towarem oraz tego, że państwo Gates nie są jej prawdziwymi rodzicami. Wszystko zostało idealnie zatuszowane i nikt, ale to nikt, nie chciał uświadamać jasnowłosej kim jest naprawdę. A kim właściwie była? Kiedy ją dostali nie miała nawet imienia. Nie wiedzieli na kogo wyrośnie ani jaką kobietą w przyszłości będzie. Wzięli ją w ciemno. Wzięli ją, bo była zbyt mała by żyć tak jak jej rodzice w tym okrutnym świecie. Dzięki nim weszła w świat bogactwa oraz elegancji. Przybrani rodzice zapewnili jej wszelakie dobro materialne i obdarowali niezwykle wielką miłością. Mimo że wychowali ją w wyrachowanych warunkach, nie była rozpieszczoną dziewczynką. Noemi - tak ją nazwali. Słodziutka Noemi Gates.
Białowłosą w dzieciństwie dręczyły koszmary, w których to nękały ją dziwne mistyczne stwory i potwory oraz rzeczywiste osoby. Ciągle opowiadała o tych ludziach ze snu. Sądziła, i mocno wierzyła, że oni istnieją i pragną jej coś przekazać, jakąś ważną informację. Niestety, nikt jej nie wierzył, a nawet ją wyśmiewano. Wszyscy byli realistami, zamknięci na świat rzeczywisty. Nie potrafili wierzyć ani marzyć. Nie potrafili samodzielnie śnić. Wszystko było kreowane według Nems. Później, gdy ludzie zaczęli na nią patrzeć jak na dziwaczkę po tych różnych historiach, nie mówiła już nic. Zamknęła się w sobie, nie odzywała do nikogo. Jedynie krzyczała. W nocy. Kiedy to sny znów ją nękały. Pani Emilie oraz Pan Andree Gates obawiali się, że jasnowłosa ma problemy psychiczne, więc postanowili ją wysłać do psychologa. Ten jednak stwierdził, że dziewczynka ma się dobrze i nie potrzebna jest jej pomoc psychiczna. Koszmar stał się realny w dniu, kiedy skończyła siedemnaście lat. Więc stosunkowo niedawno, gdyż Neomi jest teraz dziewiętnastolatką. Prześladował ją mężczyzna. Chodził za nią wszędzie. Nawet do toalety publicznej. Nikt znów jej nie uwierzył, bowiem mężczyzna dobrze się maskował - był niezauważalny. Młoda kobieta jednak czuła, że ktoś ją obserwuje i ma zamiar zrobić jej krzywdę. Jej intuicja podpowiadała jej, że musi uciekać. Jak najdalej. Nie potrafiła jednak opuścić swojej "rodziny".




Nie uciekła, została i to był chyba najgrszy jej błąd w życiu. Nieznajomy nadal ją obserwował, tylko intensywniej i nagle wszyscy zaczęli wierzyć panience Gates. Mężczyzna był wszędzie. Na każdym kroku Noemi go spotykała. Przerażał ją niesamowicie, więc siedziała w domu. Musiała jednak chodzić do szkoły. I... wtedy to się stało. Noemi Gates została porwana. Zaczęło się poszukiwanie, lecz w Anglii jej już nie znaleźli. Pobita, zmolestowana i zgwałcona trafiła do Fairfax. Owy nieznajomy zabrał jasnowłosą do wspomnianego miasteczka. Przez wiele tygodni przetrzymywał ją w swoim domu, wykorzystując przy tym seksualnie. Nie.. To nie był dom. Tam było wiele dziewcząt, do których przychodzili nieznajomi, czasem obelśni, ludzie - najczęściej mężczyźni. Tym dziewczętą, młodym i ponętnym, płacili za usługi erotyczne. Właśnie w to wciągnął ją Olaf, rosyjski alfons, który z pewnych przyczyn przeniósł się do Ameryki. Nems nie raz próbowała uciec z tego miejsca, jednak za każdym razem męzczyzna ją znajdował, bił i za włosy targał do jej nowego "domu". Biedna i bezbronna musiała dopuścić się najgorszego: zabójstwa.
Źle traktowana Nems chciała się zemścić na "szefie", lecz ten, ciągle pilnowany i szanowany przez resztę, był nieosiągalnym celem dla panienki Gates. Postanowiła ona skrzywdzić kogoś innego. Gdy nieznany jej, dość stary, mężczyzna przyszedł do niej wieczorem z walizką pieniędzy, rzuciła się na niego i odgryzła wargę. Potem było już z górki - walnęła mu z całej siły w twarz, a ten przewrócił się na łóżko. Pod poduszką miała schowany nóż. Szybkim ruchem go wyciągnęła i wbiła prosto w sercę ofiary. Mężczyzna zmarł na miejscu. Ale jej było mało, za mało. Rozebrała go i nożem rozcięła pionowo jego brzuch. Wyjęła wnętrzości, zaczęła się nimi bawić.
Dostała reprymendę. Surową karę. Znów została zamknięta na cztery spusty, a w dodatku była głodzona. Schudła tragicznie i o mało co nie umarła z głodu. W końcu ją wyciągnęli. Nakarmili. Napoili. Kazano jej wrócić do zawodu, a ona bez sprzeciwu się zgodziła, boją się, że znów ją skrzywdzą. Od tamtego czasu jest posłuszna Olafowi i przynosi mu duże dochody.





Nems nie sprzeciwia się, nie dąży do swoich celów i przestała nawet marzyć o wolności. Czeka jedynie na księcia na białym koniu, który pomoże wyrwać się z jej koszmaru. Czeka, to za dużo powiedziane - ona nie ma czasu na czekanie. Ciągle zapracowana nie ma czasu na nic. Pozostaje jej tylko nadzieja, że ktoś się pojawi. Ktokolwiek. Pragnie by uwolniono ją z tego koszmaru; nawet za cenę śmierci. Ona pragnie śmierci. Od czasu kiedy ją porwano nie myśli o niczym innym niż o zakończeniu swojego marnego żywotu na tym okrutny, przepełnionym złem świecie. Gates jest osóbką bojaźliwą; wystarczy, że krzykniesz lub podniesiesz zbyt wysoko rękę w jej towarzystwie, a ta kuli się już ze strachu. Niebywale łatwo ją zranić, skrzywdzić. Chociaż, gdy to zrobisz nie będzie bezczynnie stała i czekała na kolejny cios. Noemi weźmie nóż i wsadzi Ci go między żebra bądź przetnie tętnicę szyjną, albo wbije prosto w serce. Poradzi sobie nawet z największym tyranem świata dzięki swojej inteligencji i sprytowi. Cwana lisica z niej. Czasami zbyt uważana za osobę psychicznie chorą, aczkolwiek białowłosa nie bierze tego dosłownie. Wie, że ludzie są cyniczni czy ironiczni, lubią rzucać kąsliwymi uwagami.
Ładna kobietka. Chuda. Moglibyście policzyć przez skórę wszystkie kości w jej drobnym ciałku. Wygląda na kruchą, słodką istotkę - taka też jest, acz umie o siebie zadbać. Jej przeraźliwie szczupłą sylwetkę ma przez niedożywienie spowodowane długim przebywaniu w zamknięciu bez jedenia ani picia. Białe włosy dziewczyny są, wbrew pozorom, naturalne. Długie, lekko falowane okalają jej delikatne ramionka i część pleców. Oczy jasnowłosej mają odcień fioletowy. Co? Fioletowy? A i owszem. Choruje ona bowiem na rzadką chorobę "Alexandria's Genesis", która powoduje, że jej tęczówki mają taki niespotykany kolor. W dodatku, dzięki chorobie nie miesiączkuje, ale jest płodna. Przez chorobę nie wyrastają jej też włosy nigdzie indziej prócz włosów na głowie, rzęs i brwi, z czego swoją drogą się cieszy. 
Gates jest psychiczna i niezdecydowana pod wieloma względami - mimo licznych mężczyzn będących w jej łóżku, dziewczyna nie jest pewna swej orientacji. Co prawda, lubi ładnych, pociągających chłopaków w jej wieku bądź starszych mężczyzn, aczkolwiek częściej zerka na dziewczęta. Szczególnie te, wydające się podobne do niej lub wyglądające ciekawie. Dziewczyna sama nigdy nie wygląda pospolicie, wręcz jej ubrania są dziwne - jak nie z tej epoki. Nosi długie sukienki rodem ze średniowiecza. Lubuje się w gorsetach, które namiętnie nosi. Ponadto ma zawsze ciekawe spinki (wyglądające równie nie z tej epoki).



Berenice nie znała Noemi, Nems nie znała Berenice. Tak na prawdę nic ich nie łączy, nigdy się nie znały nawet z widzenia. Jednak pewnego razu panienka Gate ją zauważyła. Gdzieś w bocznych uliczkach Fairfax. Za nią podążał nieznany białowłosej mężczyzna, przystojny mężczyzna. Fioletowooka nie sądziła, że zrobi jej coś złego. Wyglądali raczej na pokłóconą parę, ale jak już wiecie Gates za dużo sobie wyobraża, a mało przyswaja faktów z świata realnego. Chłopak przyłożył jej chusteczkę do ust, a tamta zemdlała. Noemi nie wiedziała o co chodzić, a w kolejne kłopoty wplatać się nie chciała. Nic nie zrobiła. A teraz ciągle głośno w mediach i gazetach o Berenice. I jeszcze te zdjęcie zabitej. W snach Noemi ciągle ją widzi, jej twarz przed oczyma. Czuje się winna. Przecież powinna coś zrobić, ta jednak tylko patrzyła. Patrzyła i patrzyła. Nawet pomocy nie wezwała. Najlepsze jest to, że nikt, a nikt nie wie, że jasnowłosa wszystko widziała. Ona sama tez nie chciała robic nikomu kłopotu. Co za słodkie dziewczę - zabójstwo zostało popełnione, ta nie chce pisnąć ani jednego słówka. Zapewne gdyby ktoś ją szantażował... albo groził. W końcu biedaczka bojaźliwa.



------------------------------

ONA
[w budowie]
 
 POWIĄZANIA
[w budowie]

WSPOMNIENIA
[w budowie]

-------------------------------

[cześć i czołem. już się znamy, więc to co zawsze obowiązuje.
kartę kocham. A niech mi ktoś ją zasłoni to zabiję, bo taka cudna i w ogóle oh i ah. 

Lenka. ]

16 komentarzy:

  1. [Kaboooooooooooooooooom! Dawaj pomysł <3 A Noemiś urocza *,*]

    Leanne

    OdpowiedzUsuń
  2. [Jesu czemu wy wszyscy macie takie piękne panie <333333 Kocham ją <3 Noemi jest świetna, aczkolwiek to imię kojarzy mi się z prostytutką. W sumie to ona tak jakby nią była xd]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ w ogóle ogromny plus za Emilie w tej wersji, imienia nie napiszę bo błędów narobię, że hoho. Wracając. U mnie z pomysłem dzisiaj fatalnie, wszystko przez tę kartę, chociaż nie, wszystko przez trzy karty, które dzisiaj napisałam. ;<]

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Z Tonym może być łatwiej bo znać się muszą. niekoniecznie lubić ale to już wszystko mi jedno. ale jeśli chcesz może być też i N. ;)]

    OdpowiedzUsuń
  5. Nikt w miasteczku nie wiedział, że ta wścibska Villemo i cudowny pan Mattias są w jakiś sposób połączeni. Spotykali się tylko w hotelu, w którym wynajmowali pokoje, lub ukradkiem gdzieś na mieście, najczęściej w mało uczęszczanych uliczkach, którymi spacerowali, czasami się kłócąc. Tak jak teraz, jednak wiadome było, że za pięć minut pogodzą się i wszystko wróci do normy.
    Kiedy blondynka rzuciła dość ciętą ripostę, chłopak otworzył usta żeby się odgryźć, jednak dziewczyna uciszyła go i wskazała ruchem dłoni na uciekającą białowłosą. Nie było w niej nic szczególnego poza faktem, że się chowała. A to już budziło szósty zmysł rodzeństwa, który podpowiadał im, żeby przyjrzeć się dziewczynie bliżej. Vill jednak wiedziała, że Mattias przerazi ją bardziej, dlatego zostawiła brata i powoli zaczęła się skradać w kierunku, w którym zwiała dziewczyna. Po kilku minutach ujrzała ją, jak siedziała pod jakąś ścianą i wpatrywała się w nią przerażonym wzrokiem.
    - Spokojnie, nie bój się mnie - szepnęła blondynka, unosząc ręce do góry i zatrzymując się w miejscu.

    Vill & Matt

    OdpowiedzUsuń
  6. Flynn był stałym klientem tutejszych prostytutek. Kiedy tylko zostawało mu nieco pieniędzy (a z grania i kradzieży miał ich trochę), kierował się właśnie tam. Upodobał sobie szczególnie jedną. Latynoska uroda, pełne kształty. Była świetna w łóżku i w pełni go zaspokajała.
    Jakiż więc był zawiedziony, kiedy tego wieczora jej nie zastał! A miał takie plany z nią związane. Tyle próśb, które ona, oczywiście, musiała spełnić. To było w nich wspaniałe. Nigdy nie odmawiały. Zdenerwował się i już chciał wyjść, kiedy jego uwagę przyciągnęło inne dziewczę. Białowłose. Jakby wystraszone. Poczuł się aż... onieśmielony jej pięknością? Przez chwilę jakby zapomniał, jak się oddycha. Szybko jednak się ogarnął. To nie było w jego stylu. A ona była prostytutką. Ruszył więc w jej stronę, przyglądając jej się z uwagą. Zaraz, zaraz... Czy ona ma fioletowe oczy?

    OdpowiedzUsuń
  7. Flynn nie spuszczał wzroku z jej fioletowych oczu. Dawno nie był tak... zauroczony? Nie wiedział, jak właściwie nazwać to uczucie, ale dziewczyna od razu pozwoliła mu zapomnieć o swojej ulubionej prostytutce. Teraz chciał przychodzić już tylko do tego cuda.
    - Hej, nie bój się mnie. Taki straszny jestem? - zapytał ze śmiechem, podchodząc do niej. Wyciągnął rękę i dotknął jej gładkich, miękkich włosów. Uśmiechnął się.
    - Nie ma się czego bać. Nie jestem fanem sado-maso. Nie zrobię ci krzywdy. - powiedział łagodnym głosem, głaszcząc jej policzek z niespotykaną, jak na niego, czułością.

    OdpowiedzUsuń
  8. Flynn nie zamierzał robić jej krzywdy. Jeśli sprawiał komuś ból, to tylko sobie samemu. Z tego czuł jakąś dziwną satysfakcję. Ale na pewno nie z krzywdzenia kogoś innego. A tym bardziej kogoś tak słodkiego i niewinnego, jak ta dziewczyna.
    - Trochę miłości. - mruknął, nachylając się do niej. Uśmiechnął się tylko. Normalnie już by się pewnie na nią rzucił. Ale ona była dziwna. Była inna. Flynn nie wiedział jak się z nią obchodzić, żeby nie uciekła. Jak z jakimś małym kotkiem.
    - Na początku może zdradź mi swoje imię. Ja jestem Flynn.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Może jakiś pomysł, bo niestety ostatnimi czasy ma z nimi problem:(]

    OdpowiedzUsuń
  10. Flynn uśmiechnął się pod nosem, nie spuszczając wzroku z jej fioletowych oczu. Były cudowne. Dawno nie widział czegoś tak pięknego. W gruncie rzeczy, on rzadko się zachwycał. Tymi tęczówkami jednak trudno było się nie zachwycić.
    - Śliczne imię. Jak ty. - mruknął, dziwiąc się sam sobie. Nie chciało mu się komplementować dziewczyn ze szkoły, żeby je przelecieć, a prawił komplementy prostytutce, która i tak zrobi to, czego on tylko zabraknie? Chłopie, ogarnij się.
    - Chodźmy w jakieś milsze miejsce, co? - zapytał, głaszcząc znów jej policzek. Sam siebie nie poznawał, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Flynn uścisnął jej dłoń z czułością (tak, on i czułość! Niesłychane...) i ruszył posłusznie za nią. Szedł za nią i czuł się, jak naprawdę wielki facet. Była taka maleńka. I drobniutka. Aż zaczął się obawiać, czy nie zrobi jej krzywdy. Nigdy nie był specjalnie delikatny. Wszedł za nią do pokoju, rozglądając się z uwagą. I znów zaskoczenie. Zwykle nie interesowało go nic, poza dziewczyną.
    - Całkiem ładnie mieszkasz... Ładnie tu pachnie. - mruknął, uśmiechając się do niej. Spojrzał na nią i z czułością odgarnął jej białe włosy z twarze. Uśmiechnął się.

    OdpowiedzUsuń
  12. Miała takie miękkie, słodkie usta, pomyślał, całując ją z czułością. I nie chciał przestawać. Boże, nawet nie myślał o tym, że chce ją mieć, chce ją posiąść, przelecieć. On chciał ją po prostu CAŁOWAĆ. Położył dłonie na jej talii, przysuwając ją do siebie.
    - Na początek... Chcę cię tylko całować... - mruknął, ujmując czule jej twarz w dłonie i całując ją zachłannie, acz z uczuciem. Oj, nie, to nie był Flynn, jaki zwykle. To był chyba Flynn uśpiony przez patologicznych rodziców, a obudzony przez tą słodką, niewinną istotkę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Z sekundy na sekundę podobało mu się coraz bardziej, a słodka Noemi coraz bardziej przypadała mu do gustu. Podniósł ją bez większego problemu, bo był nieco zmęczony ciągłym nachylaniem się do niej. Posadził ją na biurku i oderwał się nieco. Spojrzał jej głęboko w oczy, odgarniając włosy z jej twarzy i gładząc policzek. Uśmiechnął się i pocałował ją ponownie, namiętniej i zachłanniej, lecz wciąż z czułością. Nie chciał zrobić jej krzywdy. Chciał, by czuła się dobrze. Pierwszy raz nie myślał o sobie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Flynn aż zadrżał pod jej dotykiem. Rozpalała w nim wszystkie zmysły. I to tylko dotykając dłonią karku. Całował ją coraz bardziej namiętnie. Przejechał dłońmi po jej udach, aż dotarł do pośladków. Przyciągnął ją do siebie. Zaczął powoli, namiętnie całować jej szyję. Tak cudownie pachniała. Była taka cudowna. Nic się dla niego nie liczyło, tylko ona i jej pachnące ciało.
    - Jesteś taka słodka... - mruknął jej do ucha. Czuł, jakby robił to z nią, bo chciał. Nie, jakby była dziwką.

    OdpowiedzUsuń
  15. Flynn aż zadrżał, kiedy go dotknęła. Westchnął z zadowoleniem, przygryzając jej dolną wargę, ale delikatnie i z czułością. Generalnie lubił brutalny seks. Wręcz uwielbiał. Choć wolał, kiedy to jego bolało. Był pieprzonym masochistą, trudno się więc dziwić. Ale z nią, chciał, żeby było inaczej. Normalnie. Już było. Od chwili, kiedy ją zobaczył, kiedy spojrzał w te fiołkowe oczy. Cholera, skąd on w ogóle znał taki kolor, jak fiołkowy? Ale taki właśnie kolor miały te oczy... I dałby głowę, że ona cała pachniała fiołkami.
    Jęknął, przyciskając ją do siebie. Jego ręką zaczęła błądzić po jej żebrach, brzuchu, podjeżdżając aż do jej niewielkich, ale tak słodkich piersi. Cała była słodka, cudowna. Jaka by nie była.

    OdpowiedzUsuń